Miesiąc: kwiecień 2016

 

„Urodzić się na nowo”.

Urodzić się na nowo”.

Pomimo, że metoda Buteyko znana jest i stosowana od lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, to do dnia dzisiejszego w Polskich mediach oraz prasie niewiele się o niej mówi. Pomimo jej skuteczności i prostoty. Leczy przewlekłe choroby ,w tym astmę, bez użycia farmakologii  za pomocą prawidłowego oddechu. Została przebadana i potwierdzono jej skuteczność w klinikach na całym świecie, lecz niektórzy lekarze nazywają ją szarlataństwem.

Kilka dni temu, skontaktował się ze mną Pan Zbigniew Kołdej, oferując bardzo ciekawy artykuł wyszperany w swoich archiwach na temat metody Buteyko.  Artykuł został opublikowany 3 maja 1987 roku w PRL-owskim czasopiśmie „Kraj Rad”. Był to propagandowy tygodnik wydawany w latach 1958 – 1990 poświęcony  wiedzy o ZSRR i jego pozytywnego obrazu w Polsce.

Urodzić się na nowo.

Urodzić się na nowo.

Prawdopodobnie jest to pierwszy w Polskiej prasie artykuł  podejmujący tematykę metody Buteyko w państwowych mediach. Przykre jest to, że od jej powstania minęło ponad 60 lat a dalej jest ona tematem tabu w publicznych mediach.

Panu Zbigniewowi dziękuję za archiwalny artykuł a Państwa zapraszam do lektury.

 

„Urodzić się na nowo”.

 

„Słyszałam, że w Nowosybirsku jest lekarz, który opracował specjalną metodę oddychania, pozwalającą uchronić ludzi przed wieloma chorobami…”

 

Z listu I. Somowskiej z Łodzi

 

 

 

Z Konstantym Buteyko zapoznali mnie starzy mieszkańcy nowosybirskiego Miasteczka Akademickiego. O opracowanej przez niego metodzie oddychania, leczącej astmę, nadciśnienie i inne choroby, słyszałam jeszcze kilka lat temu. Nie raz trafiały mi do rąk konspekty jego wykładów. Czytałam je bardzo uważnie, pragnąc zrozumieć, ale, powiem szczerze, nie wyrobiłam sobie jakiejś zdecydowanej opinii. Teraz rozumiem, że nie bez powodu – był nim ciężar sprzecznych poglądów na temat oddychania.

 

Rozmowa z doktorem Buteyko rozpoczęła się od razu od rzeczy najważniejszej – głęboki oddech nazwał on nieszczęściem, które nachodzi na człowieka pod różnymi postaciami. Czuło się, że gotów jest rozwijać ten temat w nieskończoność. A jednak hamując argumentację, poradził mi wyciągnąć samodzielne wnioski z praktyki lokalnej przychodni lekarskiej.

 

– Jutro o drugiej doktor Ganina prowadzi zajęcia z chorymi, niech pani zobaczy – powiedział.

 

Gabinet, w którym pracowała doktor Ganina, okazał się niewielką salą konferencyjną. Na ustawionych w szeregach krzesłach siedziało około pięćdziesięciu osób. W większości kobiety, ale byli też mężczyźni oraz kilkoro dzieci. Historie choroby wielu z nich różniły się tylko ilością towarzyszących komplikacji i długotrwałością choroby, trwającej często kilkadziesiąt lat. Przytoczę pokrótce niektóre swoje notatki.

 

„N.A. – choruje na astmę od trzynastu lat, ataki do dziesięciu razy na dobę, korzystała z czterech inhalatorów”.

 

„C.T. – dwudziestoletnie nadciśnienie, ostatnie pół roku spędziła w szpitalu, trzy razy była na reanimacji…”

 

Wśród pacjentów znalazło się czworo lekarzy. W związku z tym doktor Ganina zauważyła: „Dziś jest lekarski desant. Zdarza się również desant pedagogiczny”. Następnie ujawniono fakt, moim zdaniem najbardziej wstrząsający –  na sali siedzieli pacjenci, którzy zwrócili się do doktor Ganiny zaledwie przed dwoma dniami, a kiedy spytała ich o samopoczucie, odpowiedzieli, że ataków nie było… Pozostali pacjenci o swoim stanie mówili następująco: „Nie narzekamy. Dzieci, które niedawno ledwo chodziły po mieszkaniu, teraz po dwie godziny spacerowały na dworze. Nauczycielka, która przez trzy lata nie czuła zapachów, przyznała, że poprzedniego dnia z przyjemnością wąchała róże”.

 

– Teraz zaczniemy lekcję przedłużonego treningu – mówi doktor Ganina i bierze do rąk stoper.

 

– Uczymy się oddychać lekko, cicho, powierzchownie. Po lekkim wydechu zaciskamy nos. Doktor Ganina zaczyna odliczać sekundy. Trzeba dokonać wysiłku, żeby nie puścić palców. W piersi coś się buntuje przeciwko brakowi powietrza, ale wszyscy wstrzymują oddech. Rozumieją że trening pomoże uporać się z chorobą, nauczy regulacji oddechu, wzmocni wolę.

 

Nawiasem mówiąc, wola stanowi tu najważniejsze lekarstwo. Zresztą sam doktor Buteyko nazywa swoją metodę wolicjonalną likwidacją głębokiego oddychania. Nazywa się ją jeszcze metodą rozumu i pracy.

 

Po zajęciach rozmawiałam z kobietą, która uwolniła się od astmy i wszystkich towarzyszących jej chorób. Sekret wyjaśniła krótko: „Metoda plus własne wysiłki”. W związku z tym trzeba wspomnieć słowa znakomitego lekarza N. Amosowa: „Człowiek jest samoregulującym się układem”.

 

Przed drugim spotkaniem z Buteyko przeczytałam całą literaturę na temat jego metody i jego samego, jaka mi wpadła w ręce. Do akademii medycznej dostał się prosto z frontu. Wspaniała pamięć i samodyscyplina pomogły mu w zgromadzeniu poważnego bagażu wiedzy. Gdyby nie ta wiedza, to pewnie przypadek życiowy nie podsunąłby młodemu lekarzowi myśli, która doprowadziła go potem do stworzenia metody oddychania. Buteyko rozmawiał ze swoimi pierwszymi praktykantami. Opowiadając o symptomach astmy, zwrócił uwagę na idącego korytarzem kliniki chorego. „To typowy astmatyk” – powiedział do studentów. Chory się zatrzymał: „Mylisz się doktorze, mam nadciśnienie”.

 

Lekarza zalała fala gorąca – nie lubił się mylić. Napięcie minęło, kiedy błysnęła myśl: ” A jeśli nadciśnienie i astma spowodowane są głębokim oddychaniem…”

 

Kiedy objął kierowanie pracownią diagnostyki funkcjonalnej jednego z nowosybirskich instytutów, przeprowadził serię badań na specjalnie zbudowanym przez siebie kombajnie diagnostycznym. Urządzenie umożliwiało pobieranie u pacjenta dwunastu elektrokardiogramów, nagrywanie szmerów serca i robienie wykresu tętna naczyń krwionośnych oraz mierzenie tlenu i dwutlenku węgla we wdychanym i wydychanym powietrzu. W efekcie ujawniono wyraźną prawidłowość –  niedostatek dwutlenku węgla, pojawiający się przy głębokim oddychaniu, zmienia procesy biochemiczne w organizmie, zakłóca przemianę materii, osłabia barierę immunologiczną. Dla normalnej pracy komórek mózgu, serca, nerek i innych narządów we krwi powinno być 6,5 procent dwutlenku węgla i tylko 2 procent tlenu. Natomiast tlenu jest w naszym normalnym środowisku dziesięć razy więcej, podczas gdy dwutlenku węgla dwieście razy mniej.

 

Procedura weryfikacji metody przebiegała w Moskwie i Leningradzie znakomicie. A jednak w roku 1968 pracownia została zamknięta.  Można zrozumieć, że chwilowa porażka wywołuje wątpliwości co do jakiejś innowacji. Natomiast w tym przypadku barierę stworzyło powodzenie metody. Zapewne dlatego że obalała ona liczne autorytety i nazwiska…

 

Trzy lata temu Państwowa Komisja do spraw Wynalazków wydała Konstantemu Buteyko patent na jego sposób leczenia. Została ona również zaakceptowana przez Ministerstwo Zdrowia ZSRR. Ale jak jest propagowana metoda, w jakich klinikach leczy się nią ludzi – na te pytania na razie odpowiedzieć trudno.

 

Buteyko mówi, że w niektórych miastach kraju pracują jego uczniowie, ale nie są rozpieszczani poparciem, wokół ich działalności unosi się aura podejrzeń. Wiernymi pomocnikami doktora Buteyko stali się liczni wyleczeni pacjenci. Miałam możność poznać kilku z nich – m.in. Margaritę Biełow, Zoję Sokołową i Ninę Swirydową. Biełowa jako trener społeczny prowadzi zajęcia z gimnastyki oddechowej.

 

– Opanowując metodę doktora Buteyko można nie tylko pokonać chorobę – mówi Z. Sokołowa.

 

– Zwiększają się możliwości organizmu, przybywa sił, czasu, cierpliwości. Nawet charakter się wyrównuje, człowiek staje się lepszy. Ponadto – dodaje – człowiekowi mniej się chce jeść.

 

W związku z tą ostatnia kwestia poprosiłam doktora Buteyko o wyjaśnienie.

 

– A co tu niezrozumiałego? Kiedy normalizuje się przemiana materii w organizmie, człowiek lepiej się nasyca, wystarcza mu niewielka ilość zwykłego jedzenia.

 

Zapewne problem oddychania jest nie tylko problemem medycznym. Ma tu wiele do powiedzenia na przykład psychologia. W Szwecji ukazała się książka na temat metody doktora Buteyko, zatytułowaną ” Rewolucja zdrowia”. Pomysł kierowania oddychaniem znalazł swoiste odbicie również w metodzie innego radzieckiego badacza I. Czarkowskiego. Poród w wodzie, noworodki umiejące pływać od pierwszych dni życia – te i inne zupełnie nowe zjawiska pomnażają potencjał możliwości człowieka.

 

Od najdawniejszych czasów każdy poważny system fizycznego doskonalenia poświęcał wiele uwagi oddychaniu. Poszukiwania prowadzono intuicyjnie, ćwiczenia oddechowe były tak skomplikowane, że tylko wybrani je opanowywali. Doktor Buteyko nadał im kształt systemu. Opracowana przez niego metoda oddychania może być porównana do diamentowego klucza, przy pomocy którego człowiek może sobie przywrócić zdrowie.

 

Diamentowy klucz, to nie tylko piękna hiperbola. Stwierdzono niedoceniane w oddychaniu znaczenie dwutlenku węgla – związku węgla. Diament też jest odmianą tego pierwiastka chemicznego. Nic więc dziwnego, że ludzie wyleczeni z ciężkich chorób przy pomocy metody Buteyko, zaczęli bardziej interesować się węglem. W mieszkaniu doktora Buteyko jest wiele przedmiotów przedstawiających strukturę tego pierwiastka. Wszystkie te przedmioty wykonali ludzie wyleczeni przez tego wspaniałego lekarza.

 

  1. Palamarczuk.

 

Źródło : tygodnik Kraj Rad Nr. 18 (1489)   3 maja 1987r.

 

Musiało minąć ponad sześć dekad, by metoda Buteyko w końcu dotarła do Polski.

Zapraszam Państwa na kursy oddechowe opracowane przez doktora Buteyko. Kursy maja formę indywidualną bądź grupową a ich koszt to:

Kursy grupowe,

– Lublin 450 zł

– Warszawa 490 zł

Kursy indywidualne,

Lublin 650 zł

– Warszawa 750 zł

Na kurs można się zapisać:

  1. Dzwoniąc pod numer  787 308 550
  2. Pisząc na info@metodabuteyko.pl
  3. Wypełniając formularz zgłoszeniowy na www.metodabuteyko.pl